W przededniu Święta Niepodległości w sali widowiskowej 3. Flotylli Okrętów w Gdyni-Oksywiu odbył się wieczór poświęcony 100. rocznicy Niepodległej.Spotkanie otworzyła Danuta Krygier – wiceprzewodnicząca Rady Dzielnicy Oksywie i wiceprezes Kaszubskiego Forum Kultury. Po przywitaniu gości, głos zabrał Andrzej Busler – prezes gdyńskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, który zaprezentował krótki rys historyczny odnoszący się do lat 1918–1920 na Pomorzu. W dalszej części swej wypowiedzi, prezes ZKP Gdynia odniósł się także do teraźniejszości – większe fragmenty tego wystąpienia prezentujemy w dalszej części relacji.

Głównym punktem wieczoru był koncert Gdyńskiego Chóru Kameralnego pod batutą Piotra Klemenskiego, który zaprezentował kilkanaście utworów patriotycznych – dawnych i współczesnych, w tym piękne, muzyczne interpretacje utworów poetyckich Cypriana Kamila Norwida, Wisławy Szymborskiej oraz św. Jana Pawła II. W miejscu związanym z początkami Polskiej Marynarki Wojennej – Oksywiu – nie zabrakło oczywiście „Hymnu do Bałtyku”. Organizatorami imprezy były: Rada Dzielnicy Oksywie, Kaszubskie Forum Kultury, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Oddział w Gdyni oraz Klub 3. Flotylli Okrętów MW.

Gości przywitała wiceprzewodnicząca Rady Dzielnicy Oksywie – Danuta Krygier. Fot. Jerzy Miotke

 

Przed koncertem – wypełniająca się oksywska sala 3 Flotylli MW. Fot. Jerzy Miotke

 

Publiczność oksywskiego koncertu w 100. lecie Niepodległej. Fot. Jerzy Miotke

 

Prezes ZKP Gdynia – Andrzej Busler podczas wystąpienia. Fot. Jerzy Miotke

 

„Hymn do Bałtyku” wybrzmiał w ważnym miejscu dla Polskiej Marynarki Wojennej. Fot. Jerzy Miotke

 

Gdyński Chór Kameralny pod batutą Piotra Klemenskiego. Fot. Jerzy Miotke

 

Pięknie wybrzmiały utwory współczesnych poetów i kompozytorów. Fot. Jerzy Miotke

 

Więcej zdjęć znajdą Państwo w naszej galerii.

Wystąpienie prezesa ZKP Gdynia Andrzeja Buslera odnoszące się do lat 1918–1920 na Pomorzu:
Jesteśmy w przededniu 100. rocznicy Niepodległej. W 1918 roku państwo polskie powróciło na mapy Europy po przeszło stu latach zaborów. Patrząc z perspektywy historii Pomorza, z pewnością równie ważną rocznicę będziemy obchodzić za dwa lata – w 2020 roku, wówczas będziemy świętować powrót Macierzy nad polskie morze. Można zadać pytanie – czy ta data nie jest ważniejsza dla Pomorzan?

W historii wszystko ma swój porządek i z pewnością w dużym uproszczeniu można stwierdzić, że nie byłoby powrotu Polski, postanowieniami traktatu wersalskiego nad Bałtyk w 1920 roku, gdyby nie rok 1918, powrotu dość okaleczonego z niewielkim skrawkiem Pomorza oraz bez stołecznego miasta Pomorza Wschodniego – Gdańska.

Te dwa lata, pomiędzy 1918 a 1920 nie są jednak martwe z perspektywy kaszubsko-pomorskiej. Przeglądając wspomnienia i pamiętniki znanych Pomorzan poprzedzające ten czas, czyli opisujące okres I wojny światowej m.in. Aleksandra Majkowskiego, Jana Karnowskiego, ks. Bolesława Makowskiego, ks. Józefa Dembieńskiego i ks. Władysława Łęgi, zauważamy jedną wspólną cechę – treści przepełnione są „myślą o niepodległej”, o odrodzeniu Rzeczypospolitej z nadzieją na obecność w niej Pomorza. Były to nadzieje mgliste, traktowane przez część Pomorzan i Wielkopolan, z którymi mieliśmy związki – jako wręcz nierealne. Te wyobrażenia wzrosły w 1917 roku w miarę słabnięcia Niemiec, chociaż z pewnością niewielu wówczas przypuszczało, że wojna światowa skończy się już za rok – i już za rok, czyli w 1918 roku Cesarstwo Niemieckie skapituluje, cesarz Wilhelm II abdykuje, a w Kilonii wybuchnie rewolucja. To silne państwo, pod którego zaborem Pomorze pozostawało od przeszło stu czterdziestu lat, w 1918 roku stało się słabe, stwarzając szansę powrotu Polski nad Bałtyk.

Wówczas, na Pomorzu powstała ciekawa sytuacja – tzw. okres dwuwładzy. Formalnie, wspomniany region był dalej w granicach niemieckich, powstawały jednak pierwsze Rady Ludowe strzegące ładu i porządku wobec postępującego upadku państwa niemieckiego. Znaczny udział mieli w tym Kaszubi. W naszych stronach, członkowie Rady Ludowej strzegli ogromnych kompleksów leśnych, z pewnością ich służba ustrzegła odradzające się państwo polskie od milionowych strat. Pomorzanie brali także udział w sejmiku dzielnicowym w Poznaniu oraz obradach Komisariatu Polskiego w Gdańsku, na którego czele stanął Stefan Łaszewski – późniejszy wojewoda pomorski. Wśród części przywódców Rady Ludowej na powiat wejherowski na czele z Aleksandrem Majkowskim powstał pomysł powstania zbrojnego. W skali całego Pomorza, najbardziej zaawansowane działania przygotowawcze nastąpiły w powiatach kaszubskich. Te zabiegi zostały zniwelowane przez wspomnianego Stefana Łaszewskiego, który nie był zwolennikiem działania zbrojnego. Można by zapytać czy to pomorski pragmatyzm? Analizując tę decyzję, trzeba pamiętać, że Niemcy mimo przegranej wojny reprezentowali jednak sporą siłę militarną. Ciężko dziś jednoznacznie stwierdzić czy powstanie pomorskie miałoby szansę powodzenia? Wiele wskazuje na to, że jednak niewielkie.

Wybuch rewolucji w Niemczech w 1918 roku obudził robotników także na naszych ziemiach. W północnej części Kaszub, mieście Pucku, powstała pierwsza Rada Robotnicza, w której dominowali Kaszubi. Jej organizatorami jest Jan Parchem – rybak ze Swarzewa oraz Adolf Grabowski i Antoni Budzisz. 10 listopada 1918 roku w Gdańsku powstała pierwsza Rada Żołnierska – w skład jej wydziału wykonawczego wszedł Kaszuba – Edmund Jonas, w późniejszym czasie tak mocno związany z działalność kaszubską w Gdyni. W wielu miejscach Pomorza podobne rady żołnierskie zostały zdominowane przez Niemców. Ogromny wpływ na kształtowanie się polskiej myśli niepodległościowej miały powstałe w 1918 roku Polskie Rady Ludowe – miejscowe, parafialne i powiatowe. W tym miejscu trzeba wspomnieć o utworzeniu Naczelnej Rady Ludowej, czyli najwyższej reprezentacji Polaków w Rzeszy. Ten organ miał wybrać Polski Sejm Dzielnicowy, utworzony przez delegatów ze wszystkich skupisk polskich. Zaczyn tego projektu powstał w Poznaniu. Zwoływane wówczas wiece polskie wybierały w skali powiatów delegatów na Sejm Dzielnicowy. Wejherowska Rada zawiązała się na wiecu w Sopocie 30 listopada i liczyła 20 osób. Znaleźli się w niej m.in. Aleksander Majkowski (przewodniczący), inni młodokaszubi: Stefan Dąbrowski z Donimierza, Witold Kukowski z Kolibek oraz Marian Mokwa z Sopotu, księża Jan Dorszyński i Ludwik Rybka z Gdyni.

3 grudnia 1918 roku Aleksander Majkowski wraz z 7 osobową grupą z powiatu wejherowskiego uczestniczył w obradach Polskiego Sejmu Dzielnicowego. Z Prus Królewskich do prezydium weszli poseł Stefan Łaszewski, hrabina Potocka z Piątkowa i Szczepan Gracz z Lęborka. Jednym z podstawowych punktów programu politycznego było stanowisko, że o granicach zachodnich państwa polskiego stanowić będzie kongres pokojowy. W skład przeszło 80 osobowej Naczelnej Rady Ludowej z Prus Królewskich weszło 13 delegatów – m.in. dr Kazimierz Karasiewicz z Tucholi, dr Leon Janta-Połczyński z Wysokiej, Teofil Baniecki ze Zdrady koło Pucka. Wśród ich zastępców znalazł się Antoni Abraham wówczas z Oliwy. Sporą porażką dla Kaszubów był brak w tym gronie, lidera młodokaszubów – Aleksandra Majkowskiego, zwalczanego przez Wojciecha Korfantego ze Śląska i co ciekawe innego młodokaszubę Brunona Gabrylewicza z Kociewia. Był to cios zarówno dla Kaszubów, ale także poznaniaków, z którymi łączyły działaczy ziemi kaszubskiej dość silne związki. Być może zadziałał straszak separatyzmu kaszubskiego, albo dały znać o sobie osobiste animozje. Można zaryzykować tezę, że młodokaszubi nie mieścili się w ówczesnej układance politycznej działaczy endecji, która zdominowała skład Naczelnej Rady Ludowej. Tutaj trzeba dodać – endecji, która miała w dwudziestoleciu międzywojennym bardzo wysokie notowania na Pomorzu. Być może najtrudniej być prorokiem we własnym kraju.

Wspominając o kaszubskich powiatach warto przywołać pamięć o Strażach Ludowych powołanych do ochrony rodaków i mienia oraz oddziałach polskich żandarmów powołanych do strzeżenia ładu i porządku. To właśnie oni stanowili podstawę zawiązanej w tym czasie Organizacji Wojskowej Pomorza. Podstawę OWP stanowili działacze Sokoła, towarzystw wojackich oraz straży ludowych. Wówczas wyłoniły się wśród działaczy polskich dwie koncepcje walki o powrót do Macierzy.

Pierwsza z tych koncepcji – legalna – za pomocą działalności Naczelnej Rady Ludowej i jej gdańskiego podkomisariatu.

Druga – nielegalna – drogą powstania, które chciano wywołać, licząc na przybycie do Gdańska wojsk polskich z Francji pod dowództwem gen. Józefa Hallera. Warto wspomnieć, że druga z tez była popierana przez dr Franciszka Kręckiego – młodokaszubę i działacza Podkomisariatu, stojącego na czele Organizacji Wojskowej Pomorza.

27 grudnia 1918 roku powstanie nie wybuchło na Pomorzu, lecz w Wielkopolsce. Wielu Pomorzan przedostawało się w Poznańskie, aby walczyć z zaborcą. W tym czasie wzmocniła się działalność Grenzschutzu oraz niemieckiej policji kryminalnej, skierowanej w propolskich działaczy. 3 stycznia 1919 roku rozkazem głównodowodzącego wojsk powstańczych w Wielkopolsce mjr. Stanisława Taczka, zaniechano walki zbrojnej na Pomorzu, co było konsekwencją rozsądnej i realnej polityki Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej. Mimo powstańczych wypadków w różnych częściach Pomorza, ogólnopomorskie powstanie nie wybuchło. Z ochotników – uciekinierów pomorskich do Wielkopolski utworzono specjalne formacje wojskowe – 4 pułki, w tym kaszubski, wchodzące w skład dywizji strzelców pomorskich pod dowództwem płk. Stanisława Skrzyńskiego.

Wiosną 1919 roku z różnych ziem polskich, których los ważył się na Konferencji Pokojowej w Wersalu wysłano do Paryża przedstawicieli z Prus Zachodnich – Kaszubów z Pomorza, na czele z Antonim Abrahamem. Wydarzenie to urosło przez dziesięciolecia do rangi legendy. Do Paryża dotarł Antoni Abraham wraz z Tomaszem Rogalą z Kościerzyny. Ich argumentem za polskością Pomorza były przywiezione roczniki „Gryfa” – pisma młodokaszubów, książki telefoniczne z Gdańska oraz co najważniejsze rezolucje mieszkańców polskich różnych miejscowości – rad ludowych, domagające się przyłączenia do Polski.

28 czerwca 1919 roku na mocy Traktatu Wersalskiego część Pomorza miała powrócić po przeszło stu latach w granice Polski. Ostatecznie stało się to po ratyfikacji traktatu przez wszystkie strony w styczniu 1920 roku. Stolica województwa pomorskiego, niejako zastępczo znalazła się w Toruniu. Gdańsk stał się Wolnym Miastem, dwadzieścia lat później w tym miejscu wybuchła II wojna światowa, a sprawa utworzenia korytarza pomorskiego pomiędzy Rzeszą a Prusami Wschodnimi stała się jednym z pretekstów ze strony niemieckiej do jej wybuchu.

Wspominając propolską działalność w naszych stronach – mam tutaj na myśli obszar obecnej Gdyni – warto wspomnieć o Chyloni i przywołać kilka znanych faktów i postaci chylońskich. Zacząć by trzeba od 1885 roku, kiedy to w Chyloni powstało Towarzystwo Czytelni Ludowych mające na celu szerzenie oświaty wśród ludności polskiej. Pierwszym bibliotekarzem został Antoni Bigot. W początkach XX wieku działalność osłabła by wzmóc się w latach I wojny światowej. Towarzystwo znów zaczęło działać, a bibliotekarzem został Leon Jasiński. W 1915 roku w Chyloni osiadł emerytowany proboszcz z Lutowa (pow. sępoleński) – ks. Aleksy Lesiński (1876‒1942) – aktywny działacz polskich towarzystw kulturalnych i naukowych. Ks. Lesiński aktywnie włączył się w działania zmierzające do powrotu Pomorza do Polski. Władze pruskie starając się utrudnić ten proces, rozlokowały na terenie Chyloni w 1918 roku, oddział marynarki wojennej. Według raportu władz niemieckich z początku 1919 roku Chylonia należała do najbardziej propolskich wsi w tej okolicy – głównymi agitatorami byli wspomniani wcześniej: ks. Aleksy Lesiński i Leon Jasiński. W 1918 roku w Chyloni powołano Polską Radę Ludową na czele z prezesem ks. Aleksym Lesińskim i sekretarzem Leonem Jasińskim. W jej skład weszli ponadto: Topik i Simon z Chyloni, Jakub Kujawa i Józef Pranga z Cisowej. Aktywnymi działaczami byli: Adam i Antoni Jasińscy. Polska Rada Ludowa wysunęła kandydaturę Antoniego Dopke na przyszłego polskiego wójta chylońskiego. Nastrój rodzimej ludności w stosunku do władz niemieckich był na tyle wrogi, że Niemcy zdecydowali się na aresztowanie: ks. Lesińskiego i Leona Jasińskiego. Pierwszym i jednocześnie ostatnim polskim sołtysem-wójtem chylońskim po I wojnie światowej był Antoni Jasiński. Kolejną ciekawą postacią, mocno związaną z propolską działalnością był proboszcz oksywskiej parafii pw. Św. Michała Archanioła – ks. Antoni Muchowski, który nie doczekał jednak powrotu Polski nad Bałtyk i odszedł do wieczności w 1915 roku.

Patrząc z perspektywy blisko stu lat i wspominając zarówno rok 1918 jak i 1920 trzeba dodać jeszcze jedno – obie daty są z pewnością niesłychanie ważne, ale ciężko ograniczać tę rocznicę i pojęcie niepodległości tylko do tych dwóch dat. Niepodległość trzeba najpierw zdobyć, później ją utrzymać i pielęgnować. Inny jest czas walki zbrojnej, inny odbudowy i wzrostu ojczyzny w czasie pokoju, zarówno tej małej – kaszubskiej, pomorskiej jak i tej wielkiej – polskiej, bo przecież ciężko objąć swym umysłem i kochać to, co większe nie zgłębiając i nie rozumiejąc tego co nam najbliższe, czyli naszego regionu – Gdyni, Kaszub i szerzej Pomorza. Patrząc z wdzięcznością w stronę naszych przodków, którzy wywalczyli niepodległość, dziś warto zastanowić się jak tę niepodległość w dalszym ciągu zagospodarowywać – bo przecież patriotyzm to nie tylko wzniosłe hasła, za którymi czasem jednak nic poważniejszego nie idzie w działalności wielu z nas. Miejmy nadzieję, że my, nasze dzieci, wnuki już nigdy nie będą musiały przelewać krwi za swą ojczyznę. Bo przecież to są sprawy ostateczne, a życie jest największą wartością. Dziś, w czasach pokoju niepodległość to także obywatelska postawa – głosowanie w wyborach, płacenie podatków, przestrzeganie prawa – czasem tego najprostszego – poprawnego parkowania, nieprzekraczania prędkości, a moim zdaniem przede wszystkim praca na rzecz swej ojczyzny – zawodowa i równie ważna – praca społeczna, bo przecież na Pomorzu bardzo ważną wartością był zawsze etos pracy. Patriotyzm to także pomoc bliźniemu w różnych aspektach, według idei, że nie żyjemy tylko dla siebie. Poruszając te kwestię nasuwają mi się słowa, które bardzo cenię, słowa byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych – Johna Keneddy’ego – Nie pytaj co Ojczyzna może zrobić dla ciebie, lecz co ty możesz zrobić dla Ojczyzny.

Andrzej Busler